„Partytura spektaklu przypominała mi w pewnych momentach teatr tańca Piny Baush – zapętlone powtórki, jak czkawka, najpierw męczą, a potem nagle pozwalają zrozumieć o wiele więcej – bo mamy szansę, by nasz system je w siebie przyjął, by przestał stawiać opór. Generalnie im więcej mamy w sobie spięcia i niezgody, tym żywsza będzie odpowiedź organizmu. Dobry papierek lakmusowy naszej reakcji na «ojczyznę – polszczyznę» – w szerokim tego słowa znaczeniu. Wizualnie to widowisko wysmakowane i piękne (scenografia, kostiumy Anna Tomczyńska) – zawieszone pod sufitem ekrany z tiulu, na nich projekcje twarzy aktorów. Czasem jak surrealistyczne obrazy, czasem jak sztandary husarii (...) W tym spektaklu można wyłowić obłędnie wiele, można też wiele ujrzeć, jeśli sobie na to pozwolimy...”
„Eksperymentalny i ekstrawagancki spektakl o potrzebie komunikacji, granicach języka i (nie)możliwości porozumienia. To przepisana w intrygujący sposób historia Polski, podana w formie badającego granice czytelności musicalu, z daleką od klasycznych harmonii muzyką Wojciecha Blecharza. Ważnym narzędziem jest tu tekst – erudycyjny, bardzo odważnie przekraczający ramy mowy i wymowy. Już samo jego czytelne podanie jest brawurowym wyzwaniem, w które cała obsada brnie z powagą, odwagą i uwagą.”
„Dużo dobrego dzieje się w Piekarnia Wrocław 🙂 Jeśli macie wolny wieczór polecam spektakl Finnegans Wake Katarzyny Kalwat w Teatrze Polskim w Podziemiu. To kolejne świetnie zagrane przedstawienie na tej scenie (dla mnie tworzące dyptyk ze znakomitą Planetą małp), mocne w formie, muzycznie wyrafinowane, wymagające.”
„W przerwie festiwalu filmowego chodziliśmy oglądać teatr przez duże T. Finnegan’s W/Fake przypomniał mi licealne wycieczki z przepisywaniem historii polski i długie postudenckie wieczory gier słownych. One były co ciekawe głównie przy Żywnego, w Warszawie. A to nauczyciel Chopina. Ten Poczet Finneganów Polskich to zaś koncertowy spektakl. Można wyrzucić aktorów z Teatru Polskiego, ale nie da się wyrzucić teatru polskiego z aktorów. Podziemnie przy Witolda dzieją się rzeczy ciekawe i inspirujące. A dobrze dla duszy człowieka było też tydzień wcześniej przy Zamkowej na Obrzędzie. Ciekawie oglądać te dwa tytuły po sobie – w jednym słów brak, w drugim słowa spowijają nas jak mgła. A właściwie gmła 😉”
„[...] nie ulega wątpliwości, że praca aktorów i całego zespołu zasługuje na duże uznanie. Chciałoby się powiedzieć, że z wielką przyjemnością ogląda się to przedstawienie, jednak byłaby to nieprawda – niekiedy, podczas wielu scen, oglądanie boli, powoduje dyskomfort, często fizyczny; wykonawcy bardzo przekonująco, wręcz organicznie, pokazują, jaki opór może stawiać nam język. Inaczej w związku z tym zachowuje się na przykład postać grana przez Opalińskiego, gdy używa francuskiego (wydaje się wówczas pewna siebie, zabawna, czarująca, w jakimś sensie «salonowa»), a inaczej, gdy w rytmie wybijającego zegara przekonuje po polsku, że to nie ludzie są dla władzy, lecz władza jest dla ludzi (zdaje się wtedy przypominać przedstawiciela wszystkich klas, erudytę przemawiającego w imieniu całego uciskanego narodu); inaczej też Kwietniewska ogrywa scenę, gdy jej bohaterka mówi o sytuacji kobiet, które należy «batem batożyć», bo «bat-to-żyć» (wyrzuca z siebie te słowa tak, jakby je w bólach rodziła; jakby samo przywoływanie obrazu opresji wywoływało cierpienie), a inaczej, gdy snuje wariację o potopie szwedzkim, nieprzypadkowo się przejęzyczając: «przyszła mi do głowy pewna Ikea». Finnegans F/Wake to zatem nie tylko pokaz artykulacyjnych i interpretacyjnych umiejętności bez wyjątku wszystkich aktorów, lecz także zdolności podporządkowywania się czemuś większemu i mniejszemu zarazem niż sens wypowiadanych słów.”
„Aktorkom i aktorom towarzyszą na scenie dwie flecistki (Gabriela Irzyk, Małgorzata Mikulska). Muzyka skomponowana przez Wojciecha Blecharza nadaje dramatowi charakter precyzyjnie przemyślanej partytury, która wymusza na zespole aktorskim skrupulatne trzymanie tempa i intensywności podawania tekstu.”
„Finnegans W/Fake, pomimo początkowego poczucia chaosu spowodowanego skomplikowaną materią językową scenariusza, okazał się spektaklem niezwykle płynnym. Gdy porzuciło się uprzedzenia i oczekiwania związane ze znaczeniami i pozwoliło na prowadzenie się rytmowi spektaklu, wpadało się w fascynującą, wielowarstwową materię przedstawienia. To z pewnością jedna z ciekawszych propozycji w repertuarze Teatru Polskiego w Podziemiu.”
„[...]należy zauważyć, że wrocławska inscenizacja utworu Jamesa Joyce’a była świetna i wyjątkowa, znakomicie wyreżyserowana z rewelacyjną grą wszystkich występujących wybitnych – nie tyko moim zdaniem – aktorek i aktorów. Zresztą tylko tacy powinni byli w niej wystąpić.”
„Teatr Polski w Podziemiu sięga do undergroundu twórczości niezależnej w sposób odkrywczy i pomysłowy. Pozostaje przy tym krytycznym, a zarazem proroczym elementem polskiej kultury. Jest teatrem otwierającym umysły, budzącym swoich widzów z martwego klinczu i wyrywającym ich z rozpaczliwego szamotania się w obliczu kryzysu świata i sztuki. My – widzowie i widzki, czytelnicy i czytelniczki, krytycy i krytyczki, badacze i badaczki – w równym stopniu uwikłani i odpowiedzialni za spiralę kryzysu jak artyści i artystki, chcemy towarzyszyć Wam i z Wami schodzić do podziemi walki o teraźniejszość i przyszłość wspólną i twórczą. Moje świadectwo doświadczenia spektaklu „Finnegans W/Fake” jest próbą bycia z Wami, w której nie ma miejsca na udawanie krytycznego dystansu, niwelującego wspólną radość tworzenia na nowo świata teatru i – pomyślanego inaczej – świata tekstu o teatrze.”
„Reżyserka Katarzyna Kalwat dostrzega w polszczyźnie rozmaite pokłady dźwiękowych, frazeologicznych naleciałości. Niczym skrzętna archeolożka, warstwa po warstwie, odkrywa nie tylko źródła współczesnego języka, ale i społeczne zachowania, zagłębia się w polską historię, bez politycznej narracji.”
„Kolejny raz Teatr w Podziemiu pokazuje, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych – stawia na odbiorcę, który podąży za wizją nowatorstwa i odmienności - każdy spektakl czymś zaskakuje i tak samo jest w przypadku Finnegansa. Artyzm, który dostajemy, wymaga odwagi i otwarcia się na nowe doznania. I jak dla mnie - rewelacja! Tego szukam ;)
Czy język ma granice? Czy bez komunikacji jest szansa na porozumienie? Spektakl przekracza bariery – stąd może niezrozumienie wśród widzów. Historia Polski wybrzmiewa przez niespójne dźwięki, krzyki, rozstrój, fałsz – czyż nie przez emocje należy opowiadać o przeszłości? Są tu same strzępki słów, zdań, znaczeń –
można sobie łączyć i odkrywać znaczenia.
Aktorzy mieli trudne zadanie – jak za pomocą słów stworzyć swoją postać – udaje im się doskonale – każda wypowiedziana kwestia tworzy historię odegraną słowem i ciałem – ciężko mi to opisać, bo trzeba to zobaczyć, by zrozumieć, co mam na myśli ;) Interpretacja, artykulacja - genialne! Poza tym mam słabość do tej ekipy – widząc ich, mam od razu uśmiech na twarzy! Spektakl jest z pewnością wyzwaniem intelektualnym. Trzeba pozwolić też, by rytm ciała włączył się we wszystkie dźwięki – takich doznań w teatrze dawno nie miałam.
Cudowna scenografia – te tiule rozwieszone pod sufitem i wyświetlane na nich twarze – delikatne ruchy powodowały, że wszystko płynęło. Nie da się tego spektaklu odebrać w klasycznie – trzeba mieć otwarty umysł ;) I życzę Wam wszystkim, abyście jak najczęściej mogli doświadczyć magii teatru. Gratuluję aktorom i twórcom spektaklu, że udźwignęli dzieło Jamesa Joyce’a i przełożyli je na język teatru.”
„Nie ma się czego bać, bo przed poniedziałkową wizytą w teatrze przeczytałam, że będzie trudno. Że przekaz niezrozumiały. Że bałagan i harmider. A znalazłam w dobrze wypieczony (w końcu nazwa centrum sztuki – miejsca prezentacji zobowiązuje), zwarty w strukturze, konkretny, pożywny, wcale smaczny i całkiem czytelny, jeśli chodzi o dobór składników i charakter receptury komunikat. Znalazłam opowiedzianą w poetyce jam session historię Polski, szaloną galopadę przez wieki, panowania i języki, w której ścierają się dwie energie – kobieca, reprezentowana przez polską Żydówkę i słowiańską hexę z męską, za którą stoją książęta, królowie, cesarze, panowie (…) Kiedy zabawa słowami przestaje być niewinna? Kiedy słowo zaczyna być tabu? – to tylko niektóre z pytań, które kotłują się w głowie w trakcie tego niezwykłego, intensywnego scenicznego działania na pograniczu koncertu, spektaklu, performance’u z muzyką skomponowaną przez Wojciecha Blecharza, gdzie aktorom towarzyszy muzyczny tercet złożony z dwóch flecistek (Gabriela Irzyk, Małgorzata Mikulska) i wokalistki Moniki Łopuszyńskiej.”
„Wydawało mi się, że "Finnegans wake" Joyce'a to dzieło niemożliwe do przeniesienia na scenę. Jak się okazuje, w teatrze nie ma rzeczy niewykonalnych i nawet z inspiracji tak eksperymentalnym i awangardowym tekstem (przy udziale odpowiednio utalentowanych i zdeterminowanych osób), można stworzyć pełnoprawne dzieło sceniczne. I to jakie! Przedstawienie Kalwat to wydarzenie niezwykłe, odważne, kreatywne, wręcz mistyczne (…) Doskonała obsada ani przez chwilę nie traci rytmu i skupienia. Ich sceniczna obecność stanowi o sile przekazywanego tekstu i nadaje spektaklowi tempa. Czegoś takiego w teatrze jeszcze nie widziałem i nie słyszałem. Mogę się tylko nisko ukłonić wszystkim twórcom.”
„Kalwat i Kamil Kawalec (autor tekstu, który na etapie prób zastąpił Beniamina Bukowskiego) sprawdzają, co można powiedzieć – jak można poszerzyć pole semantyczne języka – bawiąc się nim tak, jak robił to Joyce. Finneganów tren nie jest tu obecny wprost – pełni raczej funkcję podręcznika, „Joyce – zrób to sam”. Twórcy fejkują Joyce’a, „Dżojsa polszczą” lub – patrząc z innej strony – „dżojsują” język polski. Wyraźnie zależy im na wydobyciu politycznego potencjału takiej strategii. Krążą po tematach związanych z historią Polski, rolą Kościoła w naszym kraju, sytuacją kobiet czy kulturową i narodową unifikacją państwa.”
„Język jest niewątpliwie głównym bohaterem Finnegans W/Fake. Język intronizuje i detronizuje królów, wszczyna rewolucje, uzasadnia prześladowania i wypisuje indulgencje. Stworzony w oparciu o improwizacje aktorskie i muzyczne scenariusz Beniamina Bukowskiego i Kamila Kawalca, wzbiera falami narracyjnych metapoziomów, żonglując stylami i poetykami. Mnoży słowa frankensteiny, zszyte z fragmentów innych słów, tak samo, jak wszelkiej maści freudowskie przejęzyczenia, aliteracje, semantyczne łamigłówki, aluzje literackie, polityczne docinki, wyklęcia i zaklęcia.”
„Wyszłam z Piekarni nakręcona, jakbym uczyła się pływać delfinem i mówić po arabsku w tym samym czasie. Nawet nie wiem do końca, co ja tam widziałam, ale uwielbiam! Spektakl do wielokrotnego oglądania, słuchania, bo jest tam tyle niuansów, smaczków, zabaw z językiem, że nie sposób na raz wchłonąć. Ciężki, a zarazem lekki, z humorem. No i nie wiem, jak im się to udało ale nawet kumałam, co gadają po francusku! Polecam zwłaszcza fanom muzyki awangardowej: można zamknąć oczy i w jednej chwili znaleźć się na najbardziej pojechanym koncercie!”
„Jaki jest Finnegans W/Fake w reżyserii Katarzyny Kalwat? Niebywały, potoczysty, uporządkowany w chaosie, soczysty w słowie i wyjątkowo niespodziewany. To z jednej strony. Bo z drugiej jest mocny i szybki. Wyrzucane z niezwykłą prędkością i precyzją słowa tworzą zagadki, echolalie, zapożyczenia, rymy i dwuznaczności lub układają się w zupełnie nowy sens. Twórcy uprawiają tu performatywną grę w łańcuch wyrazowy, gdzie ostatnia sylaba danego słowa jest pierwszą kolejnego. Zupełnie jak w niewiarygodnym dziele Jamesa Joyce’a Finnegans Wake – symfonii podświadomości, onirycznej podróży poprzez znaki, różne języki i stany emocjonalne.”
„Po spektaklach Grotowski non-fiction i Rechnitz. Opera – Anioł Zagłady Katarzyna Kalwat stała się specjalistką od innowacyjnej formy, odnajdywania teatralności w tym, co pozornie nie-teatralne, nie-dramatyczne czy – jak określał to Hans-Thies Lehmann – postdramatyczne. Inspirowany monumentalnym dziełem Jamesa Joyce’a Finnegans W/Fake, zrealizowany w Teatrze Polskim w Podziemiu (premiera: 11.11.2022) wymyka się z ram jasnej i precyzyjnej terminologii: już na poziomie samego dookreślenia formy widowiska uwidacznia się rodzaj „metaproblemu”, tożsamego z clue powieści Joyce’a i tkanką projektu Kalwat.”
„(...) wrocławski spektakl, był świetny i wyjątkowo wyreżyserowany, z rewelacyjną grą wszystkich występujących wybitnych – nie tylko moim zdaniem – aktorek i aktorów. Zresztą tylko tacy powinni w niej wystąpić. Na najwyższe uznanie zasługują wszyscy realizatorzy premiery.”